piątek, 9 listopada 2012

Dawno nie było żadnego apdejta, a przecież ukończyłam kilka - zdaje mnie się - ciekawych projektów. Brace yourselves, będzie dużo butów!

Po pierwsze - Tardy by Jeffrey Campbell + DIY by Yours Trully. Strasznie chciałam mieć te buty i było to pragnienie mocno platoniczne, jako że nie miałam ich jeszcze ani razu na nogach. No dobrze, miałam na 5 minut, żeby się poprzeglądać w lustrze, ale nigdy nigdzie w nich nie wyszłam. JC jest zdecydowanie dla mnie za drogi, więc wyczekałam, aż w sklepie Nasty Gal mocno przeceniony będzie ten model w kolorze, dum dum dum, białym. A jako, że się w bieli czuję średnio, chwyciłam za pędzel i włala.


Fajne? NIE WIEM, ale lubię na nie patrzeć. :3 Może kiedyś nawet je założę, trzeba tylko wyczekać, żeby mi trochę nogi schudły.

Po drugie - trampki na platformie z H&M + Motel Rocks inspired DIY by Yours Trully. Co tu dużo mówić, bardzo podobał mi się ten motyw:



... więc pewnego wieczora po raz kolejny chwyciłam za pędzel i, again, włala.


Koszt ogólny to ok. 40zł - trampki H&M, 15zł - farbki do tkanin w trzech kolorach, kupione na allegro.pl

Po trzecie - tak, KOLEJNE BUTY. Tym razem Stradivarius + DIY by Yours Trully. Oryginalnie te workery były w hipermodnym dwa (?) sezony temu kolorze camelowym, ale w głębi duszy gryzł mnie fakt, że moja kuzynka kupiła sobie takie same. Postanowiłam więc jakoś je wyróżnić z tłumu, chwyciłam więc - siurpryza - za pędzel i... włala.



Koszt ogólny to ok. +100zł - workery Stradivarius, 20zł - farby do skóry w dwóch kolorach, kupione na allegro.pl

Po czwarte - tym razem nie buty! Jestem wielką entuzjastką szortów, mimo posiadania wybitnie niereprezentatywnych, krótkich i grubawych odnóży. I wiecie co? I REGRET NOTHING, kocham je i nosić nie przestanę. Kilka miesięcy temu znalazłam w Bershce piękne, fioletowo-różowe szorty ombre, ze złotymi ćwiekami, mrau, instant love. Natomiast zdecydowanie nie wydałabym aż tyle na takie spodenki, więc wybrałam się do mojego ulubionego lumpa (który ostatnio został, ku mojej rozpaczy, przeniesiony), z którego zawsze wychodziłam z co najmniej dwoma parami jeansów z wysokim stanem, które szybko, za pomocą noża do tapet, przerabiałam na szorty. Kupiłam następnie dwa kolory farby do tkanin, spędziłam 3 godziny nad emaliowanym garnkiem, regularnie parząc się w palce, ale chyba było warto. WŁALA.



Koszt ogólny to ok. 15zł - szorty SH, 10zł - farby do tkanin, 10zł - złote ćwieki, kupione na allegro.pl

I na koniec ("and now for something completly different") - Koci Fort. Self explanatory, I suppose.



Niedługo znowu chwycę za druty, także być może uda mi się to miejsce nieco zreanimować. No chyba, że absolutnie nikt nie będzie zainteresowany moimi wykonami, wtedy zaszlocham cicho w poduszkę ;)

środa, 15 grudnia 2010

Przepiśnik

Święta święta, więc trzeba się zabrać za kaaartki i prezeeenty. Dlatego też po długiej przerwie będzie dzisiaj prezent dla mamy, jako że przepisy się walają powkładane w trzy książki i kilka zeszytów. Okładka jest liftem Agnieszki-scrappassion http://agnieszka-scrappassion.blogspot.com/2010/12/na-przepisy.html , nie jest niestety tak fajna jak jej ale jeszcze brak mi wprawy. Niemniej jednak mam nadzieję, że się spodoba!

wtorek, 2 listopada 2010

Skrapy i brzydki królik

Dawno mnie tu nie było, zrobiłam w międzyczasie czapkę, niestety z akrylu, więc robię kolejną jak tylko przyjdzie Merino Bulky. Aktualnie do pokazania mam kalendarz, kartkę urodzinową (wszystko średnie, ale dopiero zaczynam scrapować) i szydełkowy Teh Ugly Bunneh.

No to lecim. Kalendarz/terminarz:



Kartka (taka tam, prosta i nie rzuca na kolana niestety):



Oraz Teh Bunneh:

środa, 15 września 2010

Serducho.

Tym się zajmuję zamiast uczyć się do obrony. Mała pierdółka, 15 minut zajmuje, ale nie mam do niej żadnego wzoru - mam nadzieję, że jak zapragnę większej ilości takich szydełkowych serduchów to jakoś go sobie rozpracuję =D


Powędrowało do mamy. <3

wtorek, 7 września 2010

Hafty krafty.

Wiem, WIEM, więcej tu gadania o projektach niż samych kraftów ale dzisiaj naszła mnie wena i postanowiłam zaprojektować torebkę, którą uszyję i wyhaftuję sobie zaraz po egzaminie licencjackim. Wzór haftu pochodzi z dodatku do Przyjaciółki z lat siedemdziesiątych - Uszyj sama: Hafty europejskie cz. 1. Zmodyfikowałam go nieco... no dobra, mocno! Ale oryginalnie jest to haft czeski. Sama torebka to dość prosty worek na podszewce, może podołam =D

Oto i projekt:

A tutaj klołsap wzoru:

Mam nadzieję, że mi to wyjdzie! Trzymać kciuki.

niedziela, 22 sierpnia 2010

Doily

No, skończyłam serwetkę (będącą moim pierwszym szydełkowym tworem) i zabieram się za nieco większy projekt z pięknej, butelkowo zielonej Moniki. W dodatku w kolejce mam już kilka kolejnych projektów, które rozpocznę jak tylko dotrę do Poznania i będę miała pod ręką moją maszynę do szycia. I wygodny fotel. Króciutko dziś, bom spóźniona!


niedziela, 1 sierpnia 2010

Hafty

Zachwyciłam się po raz kolejny odnalezioną po latach (albo po miesiącach spędzonych w szafie mojej ciotki) bluzką, którą ręcznie szyła oraz haftowała moja prababcia Marysia i ma ona, ta bluzka znaczy się, lekko z lat sześćdziesiąt.


Niestety, tonę w niej jak Stefek w morzu bez pływaczek (jest, co widać poniżej, dość obszerna), co więcej, moja mama bardzo niechętnie się z nią rozstaje. 


Zdecydowałam się więc na projekt karkołomny (jako że haftowanie nie jest moją najmocniejszą stroną) - skopiuję wzór i wyhaftuję sobie sama, może za sześćdziesiąt lat jakaś moja prawnuczka też się nią zachwyci i, o ile nie będzie spaślaczkiem, to się w nią jeszcze wciśnie. Problemem jest tylko znalezienie odpowiedniego podkładu, bluzki znaczy się,  w ostateczności tylko podejmę się uszycia tego diabelstwa od podstaw.

Wish me luck! (Pob lwc i ti, Ewa, pob lwc!)